04.05.2005 :: 17:48
"Coś się kończy, coś się zaczyna" a co jeśli wszystko trwa w zawieszeniu? Życie, jak to życie... Mozolnie, ale idzie do przodu. Mijaja minuty, godziny, dni... A ja chodze, oddycham, spie... jak każdy człowiek. A jednocześnie gzies w głębi mojej głowy snuję się tylko pomiędzy mgłami niejasnych wrażeń, które trudno sklasyfikować. Wokół mnie dzieją się rzeczy dziwne, lub zadziwiająco proste i tą właśnie swoją prostotą zadziwjające. Stykam się z rozpaczą, bólem i... śmiercią. Zewsząd przypomina mi się, że wszystko ma swój kres. Że wiele rzeczy się kończy... Gdzieś w podświadomości nie chcę tego rozumieć. Niektóre rzeczy zdają się być aż zbyt przytłaczające. Może dlatego tak trudno docierają do mnie niektóre sprawy. nie wiem czemu nie potrafię już odczuwać tak mocno, jak kiedyś odczuwałam. Może to lepiej? Chyb jednak nie. Ostatnio czuję się dziwnie wyprana i pusta. Tak... dobre określenie. wyprana ze wszystkiego: dobrch chęci, wrazeń emocji... Co się dzieje? Nie wiem... Dziwne zmęczenie życiem ospałość... Wręcz niechęć do istnienia. Czasem złapię oddech, zazwyczaj dzięki przyjaciołom albo muzyce... Ale to wraca... Wraca nieuchronnie i straszliwie. Co to jest? zdaje się, że po prostu nicość... No to co, że duże...